Wersja BASE. Ponad 6 km i 16 przeszkód. Start w duecie – człowiek i pies. Sześć nóg, dwa serca i jedno zwycięstwo. Tym razem w Republice Czeskiej, w małej miejscowości Opatov. Kolejny raz podjęłyśmy z Tiją to wyzwanie i zafundowałyśmy sobie niezwykły sprawdzian z więzi pomiędzy człowiekiem i psem oraz z naszej kondycji.
Dzisiejszy wyścig był już naszymi trzecimi zawodami tego typu. Pierwszy raz startowałyśmy rok temu, w pierwszej polskiej edycji zawodów, w Dąbrowie Górniczej. O tym pisaliśmy TUTAJ. W maju tego roku pobiegłyśmy razem w Zawiesiuchach k. Warszawy. Relacjonowałyśmy to TUTAJ.
Chociaż to nie pierwsza nasza przygoda z Hard Dog Race, to dzisiejszy bieg należał do najtrudniejszych. Zawody odbyły się na torze motocrossowym, gdzie dominowała bardzo duża ilość stromych podejść. Przeszkody też nie należały do najłatwiejszych. Na jednej z nich poddał się pies, a na drugiej człowiek. Było więc 30 karnych przysiadów na każdej nie zaliczonej przeszkodzie. Dotarłyśmy jednak do mety i szczęśliwie ukończyłyśmy nasz trzeci bieg w Hard Dog Race. Na trasie towarzyszyła nam Lilu – psia przyjaciółka Tiji, dla której dzisiejsze zawody były pierwszym takim wyzwaniem. Psie dziewczynki stanęły na wysokości zadania. Są psami na medal!
Pozdrawiam,
A.